RECENZJA FILMU "TOTART, CZYLI ODZYSKIWANIE ROZUMU" BARTOSZA PADUCHA

Najnowszy film Bartosza Paducha „Totart, czyli odzyskiwanie rozumu” już w trakcie realizacji wzbudzał spore kontrowersje. Zamieszanie wokół obrazu wzmogło się tuż przed premierą, kiedy to z udziału w promocji dokumentu zrezygnowało kilku spośród jego głównych bohaterów, niegdyś czołowych przedstawicieli artystycznej grupy Totart. Co tak wzburzyło część byłych „totartowców”, że postanowili oni odwrócić się od produkcji, którą pierwotnie zaaprobowali? Aby odpowiedzieć na to pytanie należałoby najpierw przypomnieć czym właściwie był ów Totart i jak wyglądały późniejsze losy jego członków.

Tranzytoryjna Formacja TOTART (bo tak brzmiała pełna nazwa tej gdańskiej formacji artystycznej) powstała w 1986 roku, a za jej głównych założycieli uznaje się Zbigniewa Sajnóga, Pawła „Konja” Konnaka oraz Artura Kozdrowskiego; bardzo szybko do grupy dołączyli m.in. Tymon Tymański i Paweł „Paulus” Mazur. Ta niezwykle różnorodna i barwna anarchistyczna bojówka artystyczna podejmowała się w schyłkowym okresie PRL-u wielorakich działań twórczych (często kontrowersyjnych i obrazoburczych, zahaczających nierzadko o pastisz) mających na celu kontestację ustroju socjalistycznego. Happeningi organizowane w ramach działalności grupy przez niektórych odbierane jako idiotyczna błazenada, przez innych uważane były za pierwszy prawdziwy głos rodzącej się w Polsce kultury alternatywnej. Po upadku PRL-u wielu członków formacji odnalazło swoje miejsce w głównym nurcie kultury popularnej. Najjaskrawszym wyjątkiem od tej reguły był przypadek założyciela Totartu, Zbigniewa Sajnóga, który nie znajdując dla siebie niszy w nowej rzeczywistości uciekł od niej całkowicie, przepadając bez wieści na wiele długich lat. Tajemnicze losy Sajnóga na tyle zaintrygowały Paducha, że postanowił on uczynić centralną postacią filmu byłego przywódcę grupy, zaś główną osią narracyjną zawiłe ścieżki jego życia. To właśnie decyzja o tym, aby przewodnim motywem obrazu nie był sam ruch, a losy jego wyklętego i zapomnianego twórcy, najmocniej wzburzyła niektórymi spośród byłych „totartowców” (przez wielu z nich Sajnóg, który w chwili obecnej deprecjonuje wartość spuścizny Totartu, uważany jest za osobę niepoczytalną i swą postawą oraz poglądami niszczącą legendę całego ruchu).

Paduch w niezwykle misterny sposób skonstruował opowieść o poszukiwaniach mitycznego założyciela Totartu, jego film jest rodzajem śledztwa prowadzonego mimowolnie przez byłych członków grupy. Niejednoznaczne oblicze Sajnóga wyłania się z wypowiedzi „totartowców” oraz z wzbogacających całość archiwalnych nagrań happeningów organizowanych przez formację, a także fragmentów twórczości samego Zbigniewa. Patrząc w ten sposób na „Totart, czyli odzyskiwanie rozumu” nietrudno nie zgodzić się z opiniami Konja i Tymańskiego (ponieważ to głównie oni wystąpili przeciw wizji Paducha), iż nie jest to film stricte o Totarcie – ale czy to faktycznie zarzut? Przecież w rezultacie otrzymaliśmy dzieło wyjątkowo intrygujące, bardzo dobrze skomponowane, a przede wszystkim zmuszające do refleksji nad zmiennością ludzkiego losu.

Mateusz Kicka