Złe czasy dla dokumentu w TVP

Według nieoficjalnych danych, które publikuje dzisiejsza "Gazeta Wyborcza", pod koniec września TVP miała 140 mln zł strat. Pod koniec roku może to być 200 mln. Zarząd musi ciąć koszty, co oznacza mniejsze zatrudnienie i niższą produkcję - między innymi filmów dokumentalnych.

Do zwolnień grupowych wytypowano 403 osoby. Związki zawodowe mówią, że zarząd chce zwolnić jeszcze tysiąc. Cięcia nie dotyczą jednak dyrektorów zatrudnionych przez poprzedniego prezesa TVP Piotra Farfała. Z danych telewizji wynika, że za jego prezesury tzw. koszt ogólny zarządu wzrósł o 23 proc. - ze 132 do 163 mln zł.

Skreślone zostaną audycje, które nie przynoszą dochodu, m.in. edukacyjne, dziecięce, przyrodnicze, reportaże oraz dokumenty. Zamiast nich będą powtórki z archiwów.

Biuro prasowe TVP poinformowało "Gazetę Wyborczą", że ograniczenie wydatków "nie wpłynie na pogorszenie oferty programowej".

Aktualna stuacja to kolejny krok w celu marginalizacji dokumentu w TVP. Już kilka miesięcy wcześniej, Polski Instytut Sztuki Filmowej zapowiedział, że w związku z coraz większymi problemami z uzyskaniem wsparcia finansowego z telewizji, producenci mogą się ubiegać o 70% budżetu czyli 20% więcej niż wcześniej 

Rezygnacja telewizji z partycypowania w kosztach produkcji filmów dokumentalnych nie jest tylko polskim zjawiskiem. Dzieje się tak na całym świecie. Pisze o tym na swoim blogu Tue Steen Müller, były dyrektor European Documentary Network, konsultanat i wykładowca na licznych warsztatach filmowych.

W artykule zatytułowanym "Pożegnanie z telewizją?" pisze m.in. "Obserwuję, że od lat wraz ze zwiększającym się sukcesem dokumentów w kinach, następuje marginalizacja tego gatunku w telewizji. Co raz bardziej widzę, że to wynik niebezpiecznych decyzji osób odpowiedzialnych za program w telewizjach. Często traktują oni widownię jako ludzi odrobinę opóźnionych w rozwoju, z przytłumioną percepcją, ewentualnie bardziej jako dzieci niż odpowiedzialnych obywateli."