MISTRZ I UCZEŃ – RECENZJA FILMU „DZIENNIK Z PODRÓŻY” PIOTRA STASIKA

Dziś rozpoczyna się 56. Festiwal DOK.Leipzig. Jednym z polskich reprezentantów jest „Dziennik z podróży” Piotra Stasika, który zakwalifikował się do Międzynarodowego Konkursu Filmów Dokumentalnych i w Lipsku będzie miał swoją międzynarodową premierę. Zapraszamy do lektury recenzji tego filmu.

Pozornie można uznać najnowszy film Piotra Stasika za dokumentalny portret Tadeusza Rolke, prawdziwej legendy polskiej fotografii, ale taki opis byłby nader krzywdzący, bo „Dziennik z podróży” (2013) jest niebanalną, wielobarwną i sprawnie skonstruowaną opowieścią o przyjaźni, dorastaniu, przemijaniu i ludzkiej pasji. Ten film daleki jest od klasycznego dokumentu biograficznego, nie oglądamy żadnych gadających głów, nikt nie serwuje nam historii w pigułce, stosu materiałów archiwalnych i odgrzewanych anegdot. Punktem wyjścia dla Stasika jest niesamowite spotkanie ucznia z mistrzem – piętnastoletniego Michała, adepta sztuki fotograficznej i ponad osiemdziesięcioletniego i uznanego już Rolke. Leciwy nauczyciel wprowadza chłopca w tajniki tradycyjnej fotografii, pomaga mu przy wyborze aparatu i recenzuje jego pierwsze prace. Najważniejszym etapem edukacji jest jednak ich wspólna podróż po Polsce, aby portretować mieszkańców małych miasteczek i wsi. Podróż ta odbywa się kamperem, w który wmontowano ciemnię, aby wywołane zdjęcia mogły trafić do ich bohaterów. Okazuje się, że to nie tylko kapitalna lekcja fotografii, ale też życia. W jednej ze scen Rolke mówi: "gdyby mi mówili takie rzeczy, jak miałem piętnaście lat, to byłbym mądrzejszy". Z każdym przejechanym kilometrem, z każdym następnym zdjęciem relacje bohaterów są bliższe, rozmowy śmielsze. Dla obu (niczym w rasowym kinie drogi) podróż ma wielkie znaczenie, dla Michała inicjujące, dla Rolke niejako podsumowujące.

Wielkim atutem „Dziennika z podróży” jest jego lekkość. To dynamiczna, zabawna opowieść, nie trącąca ani sentymentalizmem, ani melancholią. A mogłaby, bo Rolke to reprezentant świata analogowego, starych aparatów i płyt gramofonowych. Ale ten jego świat, odkrywany oczami Michała, fascynuje nas, pociąga. Do tego, role w pewnym momencie się odwracają: Michał uczy Tadeusza gry w golfa, bezinteresownie opiekuje się nim, kiedy jest taka potrzeba. Fascynujący i nieszablonowy jest oczywiście sam Rolke, jego pasja, siła, miłość do życia, funkcjonowanie ponad pokoleniami. W każdym zdaniu mistrza wyczuwa się ciepły ton, nigdy nie opuszcza go poczucie humoru (nie raz czarnego), np. w jednej ze scen opowiada Michałowi o warszawskim cmentarzu: "Nie byłeś tam? Zapraszam na swój pogrzeb. Mam wykupione miejsce".

Film mówi nam też, jak ważną rolę w naszym życiu odgrywa sztuka. Dla bohaterów fotografia okazała się drogą do otworzenia się, do poznania innych, a także zajrzenia we własne wnętrze. Sztuka stanowi więc formę komunikacji, bo właśnie gdzieś wokół niej najpełniej ujawniają się relacje między ludźmi.

Daniel Stopa