O DWÓCH TAKICH, CO ROBIĄ FILMY – MARCEL I PAWEŁ ŁOZIŃSCY

„Ojciec i syn w podróży” Marcela Łozińskiego i „Ojciec i syn” Pawła Łozińskiego to jedne z najbardziej wyczekiwanych premier 53. Krakowskiego Festiwalu Filmowego. To również autobiograficzne, niezwykle intymne i kameralne filmy. Zapraszamy do przeczytania tekstu, w którym Daniel Stopa spogląda na autobiografizm w wykonaniu Łozińskich.

"ABSOLUTORIUM” I „SIEDMIU ŻYDÓW Z MOJEJ KLASY”

Przegląd autobiograficznej twórczości Marcela Lozińskiego trzeba rozpocząć od przypomnienia jego dyplomowego filmu, zrealizowanego w łódzkiej szkole filmowej, pod opieką artystyczną Kazimierza Karabasza i Adolfa Forberta. „Absolutorium” (1971) – taki tytuł nosi ten utwór – jest chyba jednym z najintymniejszych dokumentów, jakie powstały w Polsce przed 1989 rokiem. Oglądamy spotkanie po latach absolwentów z jednej klasy warszawskiego Liceum Ogólnokształcącego nr 34., do której uczęszczał Łoziński. Kamera pokazuje kolegów i koleżanki reżysera. Ich wypowiedzi zestawiane są na zasadzie kontrastu: z jednej strony, opowiadają o szkolnych marzeniach, o swoich planach, z drugiej strony, mówią o dzisiejszej sytuacji, zastanawiają się, co pozostało z ich młodzieńczych pragnień. W finale jedna z osób pyta: co sobie powiemy za dziesięć lat? Ktoś odpowiada: może nie spotkamy się za dziesięć lat i kamera śledzi milczące twarze. Łoziński powrócił do tego pomysłu w 1991 roku, realizując „Siedmiu Żydów z mojej klasy”. To dokumentalna relacja z drugiego – tym razem po ponad trzydziestu latach od matury – spotkania klasowego. W filmie koncentrujemy się wyłącznie na historii tytułowych Żydów: sędziwa pani profesor sprawdza listę obecności, wyczytuje bohaterów, którzy zabierają głos, mówią o przyczynach i okolicznościach wyjazdu z Polski, o 68 roku, spierają się na temat własnej tożsamości, nie potrafią się określić. Oglądając dziś „Siedmiu Żydów z mojej klasy” można czuć pewien niedosyt, chciałoby się, aby pani profesor wyczytała nazwisko „Łoziński”, by na parę minut głos zabrał reżyser, wypowiedział się w sposób bezpośredni, odsłonił rąbka intymnej sfery, tak jak po latach w „Toni i jej dzieciach” (2011).

Artykuł Daniela Stopy w calości przeczytasz tutaj.